Jedziesz na Islandię i wiesz, że chcesz powierzyć tę podróż w czyjeś ręce — bardziej doświadczone, które zajmą się całą organizacją?
Bardzo słusznie. Islandia, choć geograficznie bliska Europie, potrafi być naprawdę wymagającym kierunkiem. I to nie tylko dlatego, że ceny są tam kosmiczne.
Przede wszystkim — trzeba być kierowcą, i to naprawdę dobrym kierowcą. Zimowe drogi na Islandii to często prawdziwy survival: zamknięcia dróg przez wichury, śnieżyce, lodowe pułapki. Trzeba wiedzieć, co zrobić, gdy nagle zamiast planowanej trasy — droga jest zamknięta.
A dodatkowo — Islandia to klasyczny road trip. Super opcja, ale oznacza sporo roboty: codzienna zmiana noclegu, planowanie, przeliczanie kilometrów i dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. Do tego dochodzą jeszcze płatne parkingi – niemal każda atrakcja wymaga opłaty przez dedykowaną aplikację, którą trzeba wcześniej zainstalować i połączyć z kartą. Jak łatwo się domyślić, przygotowania zajmują sporo czasu i energii. Dlatego właśnie coraz więcej osób postanawia pojechać tam z biurem podróży.
Ale… z jakim biurem jechać na Islandię?
W tym artykule porównujemy dwie najpopularniejsze opcje: wielkie biura podróży typu Rainbow, Tui czy Itaka — oraz butikowe, lokalne biura specjalizujące się w Islandii, takie jak Przystanek Północ.
Wyjazd z dużym biurem podróży
Plusy
- Bezpieczeństwo marki: są to duże, znane firmy, którym ufa mnóstwo ludzi. Słyszałeś nazwę? To znaczy, że istnieją długo i mają procedury na każdą sytuację.
- Łatwość zakupu: możesz zarezerwować wycieczkę online w kilka kliknięć lub w salonie, jeśli wolisz zrobić to osobiście.
- Dużo dostępnych terminów: bez problemu znajdziesz datę, która Ci pasuje — i w wakacje, i poza sezonem.
- Wszystko zaplanowane: nie musisz martwić się o żadną logistykę. Tego typu ogromne firmy mają własne autobusy na całym świecie, czartery, czy nawet miejsce spotkań na lotnisku.

Minusy
- Bezosobowe hotele: organizatorzy zapewniają noclegi zazwyczaj w ‘typowych’ hotelach — takich samych, jak wszędzie indziej. Oznacza to zero islandzkiego „vibe’u” i integracji z lokalną społecznością.
- Duże grupy: nawet 50-60 osób. Można więc zapomnieć o kameralnym zwiedzaniu, czy większej integracji grupy. Po prostu nie da się dobrze poznać 40 osób przez tydzień.
- Brak kontaktu z przewodnikiem: w tak licznej grupie jest to fizycznie niemożliwe, aby każdy uczestnik miał szansę zadać pytanie przewodnikowi czy zaangażować się w dyskusję na temat, który go szczególnie interesuje.
- Tylko miejsca turystyczne: głównie turystyczne atrakcje, zero ukrytych perełek. Plus tłumy. Dużo tłumów.
- Brak elastyczności: masz program — i koniec. Chcesz zostać dłużej przy pięknym wodospadzie? Niestety, autobus jedzie dalej. Wynika to też z ilości osób na wycieczce — nie da się dogodzić każdemu. Organizator jest zmuszony trzymać się sztywno programu, który każdy akceptował przy zakupie oferty. A skąd miałeś wiedzieć, co będziesz chciał robić w danej chwili i jakie będziesz mieć nastrój rezerwując wycieczkę pół roku wcześniej? No właśnie.
Wyjazd z butikowym biurem podróży, np. Przystanek Północ
Plusy
- Cena: wyjazdy organizowane przez butikowe biura podróży często okazują się tańsze niż te oferowane przez większe, znane firmy. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na niższe marże – mniejsze biuro to mniejsze koszty operacyjne. Ponadto, tego typu firmy koncentrują się na przygodzie i chęci zobaczenia jak najwięcej, a nie na tzw. „luksusach”. Na przykład, zamiast nocować w drogich hotelach, wybieramy domki. Chcielibyśmy jednak zaznaczyć, że ekonomiczny wyjazd nie zawsze równa się niski standard, czy jakość! Choć to zależy od biura, w Przystanku Północ nocujemy w komfortowych, nowoczesnych domkach, często z sauną lub jacuzzi. Jednak np. nie oferujemy pakietów „all inclusive” tylko sami przygotowujemy posiłki. Coś za coś! 🙂
- Autentyczny klimat: zamiast hoteli uczestnicy śpią w domach islandzkich, w których naprawdę czuć lokalną atmosferę.
- Specjalizacja: prowadzący to nie są zwykli przewodnicy tylko – pasjonaci i często współzałożyciele biura, które powstało z miłości do konkretnego regionu. W przypadku Przystanku to właśnie fascynacja Północną Europą stanowi fundament każdej wyprawy. Znają oni Islandię jak własną kieszeń — wiedzą, kiedy jechać na plażę, a kiedy skręcić do ukrytego wodospadu.
- Małe grupy: około 10 osób — sprzyja to integracji i poczuciu wspólnej przygody.
- Elastyczność: w kameralnej grupie łatwiej zmienić plan: skrócić trekking, wydłużyć czas w gorących źródłach, wyskoczyć do lokalnej restauracji.
- Brak tłumów: zamiast utartych szlaków i tłoku autokarów, trafiasz w miejsca mniej oczywiste, ale dużo bardziej autentyczne. Prowadzący – prawdziwi pasjonaci regionu – tworzą autorskie trasy, dzieląc się swoimi ulubionymi zakątkami niczym dobrzy znajomi. Dzięki temu możesz odkrywać lokalne perełki, które umykają masowej turystyce.
- Mini busy: mniejsze pojazdy — większa mobilność i możliwość dotarcia w mniej oczywiste miejsca.

Minusy
- Integracja: jeśli jesteś super introwertykiem, może Cię męczyć bliskość grupy i przewodnika.
- Brak all-inclusive: jedzenie organizujesz sam — zakupy w markecie, kolacje w lokalnych knajpach, szybki lunch w terenie z widokiem na fiordy.
- Trochę mniej przestrzeni: minibusy są mniejsze niż wielkie autokary — trzeba mądrze spakować bagaż. W cenie zazwyczaj też brak bagażu rejestrowanego, więc trzeba zmieścić się w plecak.
- Większa aktywność: dla niektórych pewnie będzie to plus, ale trzeba o tym wspomnieć. Wyjazdy z butikowym biurem są nastawione na przygodę i zwiedzanie. Jest więc intensywnie. Nie brakuje czasu na odpoczynek np. w gorących źródłach. Jednak trzeba mieć świadomość, że nie są to “wakacje” z drinkami przy basenie.
Które rozwiązanie jest lepsze?
To zależy od Ciebie. Jeśli szukasz wygody, nie chcesz się przejmować niczym i lubisz mieć wszystko „po bożemu” — duże biuro będzie dobrym wyborem.
Jeśli zaś chcesz poczuć Islandię na własnej skórze, zapłacić mniej, mieć więcej swobody i odkrywać miejsca bez tłumów — butikowe biuro podróży będzie strzałem w dziesiątkę.
